Uważność na dobro dziecka
Gdy tylko dowiedzieliśmy się, że Ida będzie potrzebowała rehabilitacji rzuciliśmy się, a zwłaszcza ja jako Mama, w wir specjalistów, rehabilitantów, by od początku jak najlepiej pomóc Idzie.
Z perspektywy czasu uważam, że trzeba być bardzo ostrożnym i lepiej mniej, niż więcej.
Myślę, że największą siłą napędową takich działań jest lęk i niepewność, który naturalnie przeżywają rodzice. Nie przeczy to temu, że jako rodzice chcemy jak najbardziej pomóc swojemu dziecku, ale myślę, że chcemy też w jakiś sposób „siebie uspokoić” lub/i zagłuszyć lęk, rozpacz.
Według mnie to, czego potrzebuje każde dziecko (obojętnie czy zdrowe, czy z trudnościami) to przede wszystkim ciepła, spokoju, poczucia bezpieczeństwa i miłości.
Dlatego piszę o uważności na dobro dziecka.
Dla dziecka jest zupełnie niezrozumiałe i niepokojące, że dotykają je różne, obce osoby (specjaliści, fizjoterapeuci), że przechodzi z rąk do rąk, że czuje różne obce zapachy i ciągle jest w innych miejscach.
Moim zdaniem ważne jest, by ograniczyć do minimum wizyty (oczywiście poza wizytami koniecznymi), gdy dziecko jest małe, a jeśli chodzi o rehabilitację, to żeby na początku (jeśli mamy taką możliwość) rehabilitant przyszedł do domu i pokazał prawidłową pielęgnację. Ona na początku jest najważniejsza – czyli jak prawidłowo nosić, karmić, przewijać, jak w tych codziennych, powtarzających się czynnościach wspierać ciałko maluszka i jak mu nie szkodzić.
Jeśli chodzi o zajęcia to ważne jest, żebyśmy podczas rehabilitacji byli przy dziecku, czuwali i czasem mówili stop, gdy intuicja nam tak podpowiada, że to już za dużo.
Ja dodatkowo staram się , mimo że Idusia jest mała, zawsze Jej tłumaczyć, opowiadać, gdzie jedziemy, do kogo, co będziemy robić.
Uważam też, że trzeba trzymać się tych samych specjalistów. By dziecko mogło przyzwyczaić się, poczuć się bezpiecznie. I tak np. jak nasz rehabilitant jest chory, odwołuje zajęcia, to nie zgadzamy się na zastępstwo, na kogoś innego, tylko po prostu czekamy, opuszczamy zajęcia.
Dlaczego tak zawracam uwagę na ostrożność ? Po prostu sama widzę jak Ida dobrze reaguje na beztroski czas. Jaka jest zadowolona, radosna jak jest w domu, bez pośpiechu, z czasem na wygłupy, przytulanie, patrzenie w oczy, spokój rodziców. Ona to wszystko czuje – nasze wykończenie, zdenerwowanie, zabieganie, nieobecność.
Inny problem to intensywność rehabilitacji fizycznej. Intensywna fizjoterapia często jest efektywna, ale pytanie, jakim kosztem. Bywa tak, że dziecko mobilizuje się (ponad swoje siły, możliwości), by coś wypracować i traci na tym relacja, kontakt.
To moje zdanie, ale i innych psychologów pracujących z dziećmi, że nierzadko zdarza się, że rodzice chcą tak dobrze dla dziecka, że „przedobrzają”. Przez wielość wizyty, obcych miejsc, obcych ludzi, przez które „przewija” się, dziecko zamyka się w sobie. Traci bezpieczną więź z rodzicem, światem i wycofuje się z kontaktu.
Dla mnie relacja, więź z dzieckiem są najważniejsze.
To fundament.
Wychodzę z założenia, że jeśli Ida będzie w kontakcie, w poczuciu bezpieczeństwa,
to może wolniej (choć wolę to nazywać – w swoim tempie), ale to, co będzie dla niej możliwe, osiągnie.
Jako psychoterapeuta mam dużo doświadczeń, które pokazują jak dobrostan psychiczny wpływa na nasze ciało.
Jak wręcz niemożliwe jest jaką energię, witalność i zdrowie w nasze ciało może wnieść dobre samopoczucie psychiczne i jak wiele zniszczeń, spustoszenia w ciele powoduje poczucie braku akceptacji, nie dbanie o siebie, pomijanie siebie czy nie kochanie siebie.
Dlatego jedno, to rehabilitacja dla dziecka i uważność na nie, a drugie to zadbanie też o siebie, swoje potrzeby, jako Rodzica, uważność na siebie.
Tak wiem, przy dziecku (dzieciach) to szalenie trudne wyzwanie, ale według mnie warte podjęcia.